Pochowajcie mnie pod podłogą

Data:

„Pochowajcie mnie pod podłogą” czyli jak zniszczyć swoją rodzinę poprzez nadmierną miłość. Taki podtytuł powinien nosić film Siergieja Snieżkina, w którym to reżyser opowiada historię zaborczej miłości babci do swojego wnuka Saszy.

Ośmiolatek mieszka ze swoimi dziadkami: babcią, niespełnioną aktorką i dziadkiem słynnym, zasłużonym dla ZSRR artystą. Babcia bardzo dba o swojego jedynego wnuka, dlatego też z obawy przed możliwym zarażeniem kolejnymi chorobami nie posyła go do szkoły, tylko sama go uczy. Za to chłopiec spotyka się z niezliczoną ilością lekarzy, których głównym zadaniem jest potwierdzenie, wcześniej postawionej przez babcię Saszeńki diagnozy. Opiekunka ośmiolatka robi wszystko by uzależnić dziecko od siebie, wmawiając mu kolejne choroby, przez co dziecko staje się jeszcze bardziej bezbronne wobec jej działań. Babcia prowadzi wojnę przeciw wszystkim i wszystkiemu. Nie ufa nikomu, nawet najbliższej rodzinie, wszędzie widzi zdrajców, kłamców i oszustów, podczas gdy siebie samą postrzega jako niewinną. Największymi ofiarami jej zachowania są Sasza i jego matka Olga. Chłopczyk marzy o tym by, choć na chwilę spotkać się z mamą, choćby w dniu swoich urodzin, jednak staruszka mu na to nie pozwala. Zachowanie babci jest o tyle niezrozumiałe, że matka dziecka wykazuje zainteresowanie swoim dzieckiem i jest zdolna się nim zaopiekować również, na co dzień. Nie jest jej jednak dane nawet spojrzeć na swojego syna mimo ciągłego wyczekiwania pod domem, nie ma jednak ku temu okazji.

Grana przez Swietłanę Kriuczkową babcia, to kobieta tyran, zarządzająca całą rodziną czarownica. To ostatnie określenie, doskonale pasuje zresztą do sposobu w jaki reżyser pokazuje główną bohaterkę i jej otoczenie. Babcia przywodzi na myśl skojarzenia z wiedźmą, dom to jej czarodziejska chatka i tylko ona wie gdzie poszczególne rzeczy się znajdują. Leczy swojego wnuka rozmaitymi eliksirami, karmi go dziwnie wyglądającymi potrawami, a dom przypomina zakurzoną rezydencję Baby Jagi.
Widz od samego początku nie darzy sympatią głównej bohaterki, zdaje się bowiem, że sama zasłużyła sobie na takie jej postrzeganie. Tymczasem żadne złe słowo na jej temat nie pada z ust członków jej rodziny. Dlaczego? Dowiadujemy się tego podczas długiej sekwencji, gdy to główna bohaterka rozmawia ze swoją znajomą przez telefon. Rodzinna tyranka prowadzi opowieść na temat kolei swojego życia, koncentruje się na sobie, całkowicie zapominając o Saszy. Podczas gdy ona wylewa swoje żale przez telefon, mały chłopiec omal nie traci życia. To co mówi znajomej przez telefon, w pewien sposób usprawiedliwia jej zachowanie. Z drugiej strony nie jesteśmy pewni co w tej opowieści jest prawdą. To subiektywny obraz wydarzeń z przeszłości widziany jej oczami. Niektóre wątki tej historii mogliby zrewidować jej mąż lub córka, jednak tak się nie dzieje. Ten brak sprostowania jest zbędny, bo choć cała opowieść babci rzuca pewne pozytywne światło na jej osobę, to w żaden sposób nie tłumaczy jej zachowania względem bliskich. Gdy zaś następuje finałowa scena spotkania Saszy i jego dwóch opiekunek babci i matki, jakakolwiek sympatia względem bohaterki nie jest już możliwa, nie da się uwierzyć w jakiekolwiek dobre intencje z jej strony. Gdy nie chce dopuścić by Sasza odszedł ze swoja matką, wiadomo już, że chodzi o jej życie, a nie wnuka.

Siergiej Snieżkin przedstawia ciekawą wizję osamotnienia, połączonego z szaleństwem głównej bohaterki. Babci, która tyranizuje swoja rodzinę, przelewając na nich żale, za swoje życiowe niepowodzenia. Próbując naprawić błędy z przeszłości, wplątuje w nie całą rodzinę. Indoktrynuje swojego wnuka, tworząc zamęt w jego głowie, zamiast uczyć go świata sprawia, że staje się on wobec niego całkowicie bezbronny. Sasza nastraszony przez babcię wizją swojej śmierci, którą miałaby spowodować kolejna wykryta u niego choroba, pragnie tylko jednego, by pochować go pod podłogą, a dokładniej pod swoim łóżkiem. Miejsce to stanowi azyl, gdzie trzyma swoje skarby ukrywając je przed babcią, ale też przed światem. Mimo iż teoretycznie nie powinien przebywać w miejscu pełnym kurzu, z powodu swojej astmy, znajduje tam jedyną przestrzeń, w którą nie ingeruje babcia i gdzie poprzez rozmaite bibeloty może marzyć o spotkaniu z mamą.